Reklama

Kompromis, zgoda czy…?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kompromis – metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących. Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów każdej ze stron”. To cytat z popularnej internetowej Wikipedii. Mimo że nie wszystko, co podawane jest na jej stronach, musi być akceptowane, to wydaje się, że przytoczona definicja prawidłowo opisuje jedną z metod rozwiązywania konfliktów.

Dwie alternatywy

Reklama

W życiu społecznym, a w szczególności w polityce, coraz częściej kompromis uważany jest za wystarczający sposób rozstrzygania konfliktów. Często można mieć wrażenie, że gdy jest on osiągany, strony konfliktu uznają, iż przestał istnieć. To oczywiście nieprawda, bo kompromis jest podyktowany jakąś wyższą racją występującą w konkretnym czasie. Czas jednak płynie nadal, zmianie mogą ulegać przyczyny zawartego kompromisu, zmianom podlegają strony konfliktu, a czasem może to oznaczać nawet zanikanie jednej ze stron lub całkowite utracenie bytu, np. śmierć, upadek partii politycznej, ale też zmiana poglądów będących przyczyną konfliktu. Bywa też tak, że jedna ze stron oszukała drugą stronę w czasie zawierania kompromisu i konflikt odżywa. Oczywiście, nie wszystkie konflikty dotyczą spraw dla nas najistotniejszych i dlatego nie wszystkie muszą się zakończyć czymś innym niż kompromis. W przypadku tych decydujących o jakości naszego życia materialnego i psychicznego nie osiągamy jednak upragnionego spokoju, jeżeli po kompromisie nie nastąpi zgoda.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Według internetowego słownika języka polskiego PWN, zgoda to „stan, w którym nie ma zatargów, kłótni, konfliktów”; „stan, w którym ludzie mają wspólne zdanie lub odczucia w jakiejś sprawie”; to również „pozwolenie na coś”. Wynika z tego, że jeżeli konflikt istnieje, to do zgody może dojść tylko wtedy, gdy albo jedna ze stron konfliktu zmieni swój pogląd i przyjmie stanowisko strony przeciwnej, albo strony uznają, że oba stanowiska mogą współistnieć nadal, bez konieczności zwalczania się.

Co jest alternatywą dla kompromisu i zgody? Wojna! Stan wojny jest wtedy, gdy jedna ze stron konfliktu lub obie dojdą do wniosku, że muszą zniewolić albo unicestwić drugą stronę. Wojny bywają sposobem rozstrzygania konfliktów o podłożu zarówno ekonomicznym, jak i ideologicznym. Przykładów historycznych i współczesnych jest tak dużo, że nie wymaga to komentarza. W czasie wojny mogą atakować obie strony, ale też jedna ze stron może być zmuszona przystąpić do wojny, żeby się bronić. Wtedy mówi się, że to wojna w słusznej sprawie, chociaż we współczesnym świecie coraz częściej, niestety, ocena słuszności sprawy bywa diametralnie różna. Ci, którzy nie uczestniczą w wojnie, coraz częściej udają, że jej nie dostrzegają, lub oceniając, popadają w relatywizm.

Polski konflikt

Reklama

Nasuwa się wniosek, że kompromis może mieć trzy scenariusze: albo wygaśnie przyczyna konfliktu, albo dojdzie do zgody, albo dojdzie do wojny.

Te teoretyczne rozważania w sposób bezpośredni odnoszą się do naszej obecnej polskiej rzeczywistości, zdominowanej przez odczuwany przez nas wszystkich konflikt, zwany konfliktem politycznym, bo w przekazach medialnych stronami tego konfliktu najczęściej są partie polityczne. Był czas, że doszło do kompromisu w imię idei Solidarności. Kompromis przypieczętowała umowa społeczna. Nastąpiło powszechne odprężenie, niekiedy przeradzające się w euforię i entuzjazm. Ci, którzy oszukiwali w czasie zawierania kompromisu, odczekali chwilę, licząc na to, że druga strona straci czujność i pomyli kompromis ze zgodą. Po cichu zaczęli się okopywać i zbroić, na wypadek gdyby druga strona się zorientowała, że kompromis był fikcyjny. Stali się tak silni, że aż zadufani w sobie. Bardzo powoli prawda zaczęła jednak wypływać na wierzch i okazało się, że konflikt istnieje, a nawet się nasila. Jak pamiętamy, przed zawarciem kompromisu był to konflikt między władzą (partią) a społeczeństwem. Czy dzisiaj jest to tylko konflikt polityczny między partiami walczącymi o władzę lub między władzą a społeczeństwem? Zdecydowanie nie. Doskwiera on nam wszystkim i wszędzie. Chodzi o konflikt między tymi, dla których poczucie wolności wiąże się z wiarą, etyką chrześcijańską, tradycją, tożsamością kulturową i narodową oraz patriotyzmem – czyli wartościami, które zawsze motywowały nas do walki wyzwoleńczej – a tymi, którzy wolność pomylili z supermarketami, ofertami biur podróży oraz relatywizmem.

Potrzeba obrony wartości

Skoro kompromis okazał się fikcyjny, a nie ma zgody, to możliwa jest wojna. Beneficjenci poprzedniego kompromisu doskonale zdają sobie z tego sprawę i czując zagrożenie, przystąpili do wojny. To bardzo smutne, ale wojna naprawdę trwa. Niestety, siły stron ciągle są nierówne, bo atakujący zdążyli się dobrze uzbroić, opanowując najważniejsze instytucje decydujące o naszych prawach, majętności i o rządzie dusz. O pomoc zwrócili się do zewnętrznych sojuszników w instytucjach Unii Europejskiej, opanowanej przez libertynów i prowadzących podobną wojnę w całej Europie. Trzeba się bronić. Nie dopuszczam myśli, że dojdzie do chwytania za kije, karabiny czy armaty, chociaż pojawili się już tacy, którzy chwalili się na świecie Solidarnością i bezkrwawą rewolucją, potępiali stan wojenny, a dzisiaj namawiają do polskiego Majdanu. To zwyczajna hańba. Czy nie mogę uważać, że to oni są tymi oszustami historycznego kompromisu? Brońmy się naszą wiarą, godnością, a przede wszystkim naszą mądrością. Oznacza to długotrwałą wojnę przez pracę u podstaw, w której zwycięstwo zależy od naszego zjednoczenia. Partie to za mało. Nie bójmy się bronić naszych zasad w każdym miejscu i o każdej porze. Organizujmy się na bazie naszych wspólnych wartości. Twórzmy kulturę opartą na tradycji i dziedzictwie narodowym. Nie zgadzajmy się na cenzurę, która zabrania zło nazywać złem, a chorobę chorobą. Pilnujmy wychowania naszych dzieci, protestujmy, gdy atakowane są nasze wartości, pomagajmy innym, gdy są atakowani przez przeciwnika. Eliminujmy z naszego środowiska wilki w owczej skórze. Niech naszą bronią będą też przebaczenie i wyciągnięta ręka. Nie atakujmy wtedy, gdy jest szansa na zgodę, bo wielu tylko się pogubiło i jeśli będziemy prawdziwie godni i uczciwi, to przejdą na naszą stronę.

2019-02-06 11:47

Ocena: +1 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikAdwentowy: patron dnia św. Dominik z Silos

[ TEMATY ]

adwent

św. Dominik

#NiezbędnikAdwentowy

wikipedia.org

Św. Dominik z Silos

Św. Dominik z Silos

Św. Dominik z Silos to bardzo ciekawa i inspirująca postać. Był hiszpańskim mnichem, benedyktynem, opatem i reformatorem zakonu. Na świat przyszedł około 1000 r. w okolicy hiszpańskich Pirenejów.

Jego rodzice pochodzili z podupadłej rodziny szlacheckiej . Jako młody chłopiec opiekował się stadem owiec, które należało do jego ojca. W 1038 r. wstąpił do benedyktyńskiego klasztoru San Millan de la Cogolla w Logroño. Kiedy otrzymał święcenia kapłańskie, opuścił klasztor i zamieszkał jako pustelnik w grocie w górach Sierra de Cameros. Po powrocie został mistrzem nowicjatu. Około roku 1030 został przeorem w San Millan de Cogolla.. Opuścił i ten klasztor, wydawało mu się bowiem, że zakonnicy mają tu za wiele wygód. Udał się do klasztoru św. Sebastiana w Silos. Niedługo potem popadł w konflikt z królem Nawarry Garcią III i udał się do Kastylii, gdzie król Ferdynand I Wielki mianował go opatem klasztoru św. Sebastiana w Silos.
CZYTAJ DALEJ

Skrywane konkluzje

2025-12-20 07:01

[ TEMATY ]

Bruksela

felieton

szczyt UE

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

To miał być powrót „z tarczą”. Zapowiadany, obwieszczany przed mediami, obudowany patosem i narracją o sile, sprawczości oraz rzekomo odzyskanej pozycji Polski w Europie. Tymczasem premier wrócił z Brukseli nie tylko na tarczy, ale jeszcze z rachunkiem, który – jak zwykle – zapłacą inni.

Jako obywatele znów stanęliśmy w sytuacji, w której wielkie słowa przykrywają małe efekty, a moralne deklaracje kończą się finansowym i ustrojowym rachunkiem wystawionym obywatelom. Po powrocie z Brukseli już nawet reporterzy TVN24 i Polsatu nie dawali wiary słowom Donalda Tuska i wytykali mu, że to, co mówi – nie znajduje potwierdzenia w formalnych konkluzjach ze szczytu Rady Europejskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję