Z Mszy św. został wyprowadzony mężczyzna przebrany w ornat, który jednak nie był księdzem. Mężczyzna nie miał przy sobie widocznych niebezpiecznych przedmiotów, nie stawiał też oporu, gdy był wyprowadzany z sanktuarium. Mężczyzna jest znany lokalnej Polonii i już wcześniej zakłócał Msze, jednak po raz pierwszy przebrał się za duchownego.
Jak relacjonował redaktor naczelny "Faktu" Michał Wodziński, sytuacja nawet przez moment nie zagrażała bezpieczeństwu prezydenta. Każda osoba wchodząca do sanktuarium była dokładnie sprawdzana, a wejście odbywało się przez wykrywacz metalu. Służby szybko opanowały sytuację, a incydent nie wpłynął na przebieg uroczystości - czytamy w serwisie Radia RMF FM.
Pomóż w rozwoju naszego portalu